Richard Avedon to jeden z najbardziej znanych portrecistów. Mawiał, że młodość go nie porusza, że rzadko widzi coś pięknego w młodej twarzy, interesowali go za to ludzie dojrzali, z pasją, kochający swoją pracę, ludzie sławni. Przedstawiam – Rolling Stones, 21 października 1976, a w nim portrety najbardziej potężnych ludzi w Ameryce w tym czasie, inspirujące i ciekawe – warto przyjrzeć się powiększeniom =)
Rolling Stone 1976 – Richard Avedon
Zacznijmy od początku
ciekawi mnie człowiek i jego codzienność
Każdy z nas ma swoją historię, własną opowieść – utkaną z przeróżnych doświadczeń. Fotografowanie tych opowieści jest dla mnie sposobem życia.
W portretach Avendon imponuje mi jednym: żelazną konsekwencją, doktryną wcielaną w życie – że warto pokazywać wyłącznie człowieka. Dosłownie. Czyli bez kontekstu, bez tła, bez historii. W pewnym sensie do tego celu nie trzeba nawet specjalnego rzemiosła, nie trzeba niuansów światła, sceny.
Mnie osobiście takie podejście z jednej strony odstręcza, a z drugiej czasami czuję tu wyzwanie.