Od 2007 roku dokumentuję życie rodzinnych ogródków działkowych w Polsce i nie tylko. Ten projekt stał się moją życiową pasją, a może po prostu uzależniłem się od zielonego koloru.
W ostatnich dniach media społecznościowe obiegły fotografie zalanych ogródków działkowych. Kilka takich zdjęć zrobiłem na ogródach Apollo, Lotos i Irys w Czechowicach-Dziedzicach. Widać na nich wystające ponad wodę dachy altanek. Wielu internautów interpretuje je jako zalane domy mieszkalne, co wywołuje silne emocje i współczucie. Ogródki działkowe często usytuowane są na terenach podmokłych, narażonych na powodzie. Taka lokalizacja wynika z przeznaczenia gruntów, które nie są wykorzystywane pod zabudowę mieszkalną. Choć na obrzeżach działek czasem znajdują się domy, na tych konkretnych zdjęciach jest ich niewiele.
Zastanawiam się, czy nadinterpretacja tych obrazów jako katastrofy domów mieszkalnych jest dobra czy zła. Czy powinniśmy korygować te nieścisłości, czy może taka reakcja zwraca uwagę na szerszy problem? Zalane altanki to wciąż strata dla właścicieli – miejsca wypoczynku i pasji, często pielęgnowane przez lata, ulegają zniszczeniu. Jednak różnica między utratą altanki a domu jest znacząca.
Media społecznościowe mają ogromną moc, ale niosą też ryzyko dezinformacji. Czy ta błędna interpretacja przynosi więcej pożytku niż szkody i czy należy ją korygować, zwracając uwagę na fakty, czy może są cele wyższe, które usprawiedliwiają pozostawienie tej interpretacji bez korekty?
Czechowice – Dziedzice, 2024
Jeśli Twój ogród został zalany, koniecznie odezwij się – chętnie się spotkam http://ogrodki.michalmrozek.pl